Historia pewnej podłogi...
W jednym z poprzednich wpisów wspominałam, że odwróciła nam się kolejność etapów na budowie. Podłoga przed tynkami.
Zdaję sobie sprawę, że wymusi to na nas szczególną ostrożność, zabezpieczenie okien i podłogi przy robieniu tynków, ale ta kolejność da nam czas na samodzielną pracę w ciepłym mam nadzieję domku. Zresztą przy zamiłowaniu mojego męża do perfekcji i tak by mnie to nie ominęło( dziś grabiłam błoto i rozsypywałam żwirek, by było ładnie i twardo przy wjeździe)
Zdecydowaliśmy się położyć styropian samodzielnie. Wypróbowaliśmy przy tym cud maszynę do jego cięcia. Kupiliśmy ją z myślą o ociepleniu. Pod płytą daliśmy już 20 cm styro, więc teraz położyliśmy tylko symbolicznie 3 cm , by przymocować rurki ogrzewania podłogowego.
Za oknem prace ziemne a my do późna na styropianie ;)
Bawiliśmy się wspaniale , tylko nie wiem dlaczego bolały nas później plecy... Efekt był super:) tylko zaraz nam nasze dzieło zasłonili.
Na budowie pojawiła się folia i rureczki :)
Ale i one nie cieszyły nas długo , bo kolejna ekipa wszystko zakryła.
Zatarła.
Tymi widokami też nie możemy się cieszyć, bo ZAKAZ WSTĘPU nam ogłosili ;)
Taki nasz kawałek podłogi!!!
Komentarze