Witam:) O naszej koncepcji dachu wspominałam już wcześniej. Zdaję sobie sprawę, że nasz pomysł jest oryginalny (wolę to słowo od "inny", "dziwny"). Myślę jednak, że zdjęcia pokażą, że zbyt wiele się jednak nie różni od klasycznego dachu. Więźba sprawiła nam troszkę problemów, spowodowanych tym, że nie zrobiono wcześniejszej impregnacji drewna. Gdyby nie padało, wszystko poszłoby dobrze, ale lało.
Sytuacja powtórzyła się przy kolejnym etapie, który dziś opiszę. W związku z tym, że planujemy pozostawić odsłonięte krokwie na poddaszu, zdecydowaliśmy się na ocieplenie nakrokwiowe. Szukaliśmy izolacji różnych firm i okazało się, że ceny są poza naszym zasięgiem. Po przeliczeniu kosztów dachu, rozmowach z "dachowcami" poraziły nas też ceny za robociznę dachu razem z ociepleniem watą:(
A jakieś ocieplenie musi być...
Po analizach różnych wersji, przeszukaniu internetu, mój mąż znalazł izolacje nakrokwiową firmy Poweroof. Parametry dobre i cena po negocjacji również:) Dekarz koszt założenia tej izolacji uwzględnił w cenie kładzenia dachówki. Lubi wyzwania:)
Płyty przyjechały prosto z fabryki za granicą :)
Pakowane były po 2 szt.. Wymiary 120/ 250, grubość-16 cm. Płyta jest oklejona z obu stron folią aluminiową i dodatkowo membraną dachową od zewnętrznej strony. Płyty montuje się na zasadzie pióro- wpust.
Przenikalność cieplna 0.022 W/m.K, RD:7,25 m2. K/W
Brzmi banalnie prosto, gorzej jednak z realizacją...
Ekipa już pierwszego dnia przestała udawać, że to jest łatwe, gdyż musiała docinać płyty, by nasunąć je na dokręcone na dole krokwie (to był nasz sposób, aby udało się "zgubić" grubość ocieplenia). Problemem też był komin.Oto efekt pierwszego dnia: Dobrze, że to bystrzy faceci i potem robota ruszyła. Szło fajnie, ale znów pojawił sie deszcz, wichura i burze:(
A urlop ekipy deptał nam po piętach:(
Na budowie pojawiła się też na kontroli przedstawicielka firmy... Ekipa i mój mąż byli pod wrażeniem.
Izolacja jednak już jest gotowa:) Czerwona płachta to dodatkowa warstwa membrany na końcach i łączeniach.
Wnioski ekipy i mojego męża:
- przy obliczaniu powierzchni należy pamiętać, że wymiary płyty uwzględniają pióro, czyli faktyczne wymiary jednej płyty na dachu są o 2 cm mniejsze na długości i szerokości;
- nie należy sie marwić, gdy zabraknie wpustów przy wykańczaniu, można je "dorobić" samemu, a tak wyglądają 4 brakujące, wycięte przez nas ( nożyk do tapet i tarka do styropianu)-kłopot sprawiało równe cięcie płyt pod kątem;
-trzeba uważać przy przyklejaniu membrany, gdyż klej nie zawsze trzyma ( szczególnie, gdy dostaną się pyłki po cięciu płyty);
- izolacja jest właściwie niewidoczna z zewnątrz i nie zabiera miejsca w środku.
Mam tylko nadzieję, że się sprawdzi:)
Obiecane zdjęcia, czyli jak zgubić grubość nakrokwiówki:
Z drugiej strony już częściowo ocieplona ściana nad garażem. Płyty się z nim łączą i maskują krokwie właściwe- wystają te dosztukowane. Papaja, mam nadzieję,że pomogłam:)