Nowe szaty Sorbonki;)
Nasz domek zmienia się każdego dnia :) Minął mu już przecież roczek;)
Historia ocieplenia jest długa i pełna zwrotów akcji. Początkowo planowaliśmy ocieplenie na wiosnę. Zima jednak przekonała nas , że nie był to najlepszy pomysł przy grzaniu i zrobionych wylewkach. Woda skraplała się na betonowych miejscach i baliśmy się grzyba i pleśni na krokwiach. Podjęliśmy więc spontaniczną decyzję o przyklejeniu, choćby jednej warstwy styro.
Planowane ocieplenie miało mieć 2*10 cm styropianu grafitowego. W grudniu mąż i jego szwagier Marcinek rozpoczęli akcję o kryptonimie " Nadchodzi zima" i położyli pierwszą warstwę. Potem pogoniła ich pogoda i rozpoczęliśmy prace w środku.
Wiosna przyniosła nowe zadanie "żdążyć przed upałami". Chłopcy przykleili sprawnie drugą warstwę, zakołkowali i wyszło , że nie mamy zrobionej elektryki na zewnątrz i mąż rozprowadzał kabelki pod kinkiety, kontakty, alarmy i inne cuda.
Dzielny pomocnik przejął dowodzenie i zajął się narożnikami , kapinosami i kleił siatkę. Działali mimo dokuczliwej pogody.
Pianką PUR ocieplili bok przy bramie garażowe, balkon i wnęke wejściową. Chodziło o utrzymanie tych samych parametrów przy 10 cm.
Zamontowali też parapety zewnętrzne , które wybrała inwestorka.
Sorbonka w sukienusi w kropeczki wyglądała pięknie.
Teraz w szarości też prezentuje się nieźle.
Efekt finalny pokażę , gdy będzie już wszystko gotowe i ogarniemy ten wielki bałagan.
A co tam porabia inwestorka? Szaleje na zakupach - SAMA!
Wielka odwaga inwestora będzie ... nagrodzona ;) udanymi zakupami.
Są dwie rzeczy ,których nienawidzę robić : prasować i chodzić na zakupy. Poszło więc jak z bolesnym zastrzykiem : szybko i po bólu.
Efekty zakupowe w następnym wpisie :)
Pozdrawiam :) Eliza