W nowej sukience:)
Witam serdecznie w przedświątecznej atmosferze :)
Koniec jesieni to nie jest moja ulubiona pora, ale w tym roku, choć śledzimy temperatury i wilgotność jak nigdy, jakoś błyskawicznie minął mi ten czas. Mam wrażenie , że nie śpimy i nie siadamy...
Na budowie mój mąż jest prawie zawsze a ja, gdy tylko mogę. Życie tak pędzi, że właśnie się zorientowałam, że zaraz święta:)
By nie zanudzać szczegółami, kilka informacji co u naszej Sorbonki:
- Dokonaliśmy badań termowizyjnych co bawi inwestora do dziś
To co tak świeci to straty ciepła ...
- Zdecydowaliśmy się więc na ocieplenie domku jedną warstwą styropianu 10 cm , co mój mąż i wybitny pomocnik -Szwagier dokonali w ostatnim czasie:) ( miało być tylko nad bramą garażową, na którą niecierpliwie czekamy, ale się rozrosło, bo pogoda sprzyjała) Superchłopaki wystroili Sorbonkę na święta:) Dziękujemy :)
Reszta później - czyli kolejne 10.
- wzmocniliśmy drogę po robieniu kanalizacji ( walka z papierami zamykającymi inwestycję nadal trwa...)
-palimy w kominku , co przyciąga na budowę naszą latorośl, która zafascynowana jest wszystkim co z nim związane - nawet myciem szyby;)
- Trwają dalsze prace w środku , które wykonujemy w kradzionych chwilach (głównie picie kawy i jedzenie pączków w przerwie ocieplania) Kabelki, kafeleczki tylko troszeczkę.
- trwa nocne zacieśnianie kontaktow z liskiem - sąsiadem:)
Zdarza Wam się jeździć na budowę o dziwnych porach, w niedzielę, by nacieszyć oko, pobyć czy wypić kawę u siebie?
U nas to już nałóg. Dzień bez budowy, to dzień zmarnowany!