UFF.... strop zalany
Kto by pomyślał, że zalanie stropu wywoła takie emocje. W piatek od rana padało, więc ekipa przyjechała, pokręciła się i pojechała. Zabolało, ale wytłumaczyliśmy sobie , że lepsze to niż ulewa tuż po wylaniu stropu. Sprawdziliśmy pogodę na poniedzialek i luzik- miało być ładnie. W oczekiwaniu na ten ważny dzień na budowie i w pracy, obudziłam się o 5.00 rano i słoneczko pięknie świeciło. Jednak o 6.00 mój małżonek wymamrotał - "Pada". On ma niestety zawsze racje:( Padało:( Wstaliśmy w podłych nastrojach , telefon milczał a my omijaliśmy trudny temat. Mąż nie wytrzymał i ruszył na budowę a ja do pracy.
Ale słoneczko wyszło:) Ekipa przyjechała, a za nią beczki z betonem:) Strop wylany.
Wróciłam z pracy tak późno, że na budowę już nie dotarłam. Mam jednak zdjęcia mojego fotoreportera:)